poniedziałek, 25 marca 2013

Po co blog i potrzeba stałości

Kilka razy próbowałam rozpocząć bloga o moim miejskim życiu. Ostatnio jednak, jak nigdy wcześniej, uderzają mnie przemyślenia. Myśli o tym, jak będzie wyglądała przyszłość nasza, naszych dzieci, gdzie osiądziemy na stałe i co dalej się wydarzy, wreszcie - która decyzja to ta właściwa?

Pochodzę z Górskiego Miasta. Mój mąż też. Niemal cała nasza najbliższa rodzina tam mieszka. Jednak moje studia, a teraz praca Lubego sprawiły, że mieszkamy w Stolicy. I chociaż wcale nie jesteśmy tu długo, zastanawiamy się, czy może pozostanie tutaj nie jest lepszym pomysłem niż powrót. Bo może powrót nie jest w ogóle możliwy, bo w Górskim Mieście praca to właściwie przywilej.

Myśli te od kilku miesięcy krążą w kółko nad moją głową. Przetwarzam wciąż te same wątki, usiłując przewidzieć przyszłość i zdecydować, jaka jej odsłona będzie dla nas najlepsza. Wierzę, że przelanie myśli na słowa te rozważania ułatwi, a może nawet przyniesie rozwiązanie?

Dla kogoś to niedookreślenie może jest ekscytujące. Ja czuję udręczenie, bo przecież niestałość oznacza mieszkanie w wynajętym mieszkaniu. A potrzeba uwicia gniazda w ostatnim półroczu bardzo się u mnie nasiliła. Może dlatego, że moja przyjaciółka, która mieszka w Dużym Mieście, urodziła córeczkę. Gdy dowiedziałam się o jej ciąży, nagle w mojej świadomości pojawiła się opcja pod tytułem "dziecko" (i to nie za kilka lat, ale już, teraz). Tak, jak gdyby jej doświadczenie pozwoliło mi nagle dojrzeć, że ja też mogę, że nie czuję, że mały Człowiek zabrałby mi wolność i możliwość rozwoju. Że doświadczenie macierzyństwa samo w sobie byłoby rozwojem.

Dzisiaj, gdy piszę pierwszego posta, natchniona trochę lekturą bloga o życiu w Wiosce Pod Zdrojowym Miastem, mam poczucie, że odpowiedź jest oczywista - że wrócimy. Może nie za rok czy dwa lata. Ale że powrót jest nieunikniony i lepszy.

Bo przecież tu, za te same pieniądze, ledwie kupimy maleńkie mieszkanie. Podczas gdy w Górskim Mieście wybudujemy dom w obłędnym miejscu pod lasem, w zasadzie na zboczu Gór, a jednocześnie nie więcej niż 10 minut od całkiem nieźle zaopatrzonego centrum Górskiego Miasta.

Napiszę więcej, wreszcie uporządkuję wątki, które wciąż do mnie wracają. Może przy okazji odciążę Lubego, bo on słyszał te przemyślenia dziesiątki razy. Już czuję się lepiej.

Edycja: Po utworzeniu tego wpisu, stworzyłam jeszcze 9 haseł, o których wciąż myślę. Nawet nie spodziewałam się, że tego jest aż tyle! A jednak.